Zakurzone pudełko
Powroty do domu, czy to na chwilę czy na dłużej są pewną podróżą. Zazwyczaj sentymentalną.
Impuls do przemyśleń pojawił się po odwiedzinach po latach, ale przede wszystkim w trakcie poszukiwań butów - zapodziały się - leżąc na swoim miejscu :-) Natrafiłam za to na kilka drobiazgów. Jako dzieciak chomikowałam wszystko co popadnie w przeświadczeniu, że za kilka lat starsza wersja mnie może zapomnieć o pewnych aspektach życia. Tak oto odkryłam na nowo stertę pamiętników stanowiących nie tylko kronikę wydarzeń, ale istne kalendarium tego co się działo, gdzie się chodziło, jak się ubierało, co wypadało itd. Istna mozaika wycinków z gazet, biletów z kina, koncertów, pocztówek reklamujących przeglądy, plakaty z festynów...
Jeszcze zabawniejsze było przekopanie zakurzonych pudełek - skarbnicy listów z kolonii, pocztówek wysyłanych przez znajomych, pisanych do domu, do najbliższych. Listy miłosne... archaiczna sztuka, która odeszła do lamusa. Wśród nich prezenty, które pozwalają przypomnieć sobie o dawnych znajomych z którymi straciliśmy kontakt.
Wnioski: warto chomikować - tylko, żeby to nie skończyło się patologicznym zbieractwem, a od tego krok do zespółu Diogenesa, którego wolelibyśmy uniknąć.
Miłym aspektem podróży do dzieciństwa, czy nawet lat szkolno- studenckich są spotykane
w nietypowych miejscach przedmioty codziennego użytku. Moją bohaterką jest kapslowana butelka lemoniady - kto nie pamięta smaku uderzającej bąbelkami oranżady... Powyższą konsumowałam
z łezką w oku podczas tegorocznego wypadu na Mazury, ale podpowiem, że w Warszawie można również wypić lemoniadę taką jak za lat. Zapraszam do baru mlecznego >Biedronka< Grójecka 79 - Ochota. Bary mleczne będą jeszcze przeze mnie rekomendowane, ale ten jest nad wyraz ważny nie tylko ze względu na klimat rodem z PRLu, ale przede wszystkim dostępność napojów wyskokowych.
Na zdjęciu klasyk - pomidorowa oraz naleśniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz