Warszawska kaczka nie tylko dziwaczka
Stare porzekadło powiada, że przez żołądek do serca. Do mojego można bardzo łatwo trafić pod warunkiem, że jest to połączenie smacznego i taniego jedzenia.
W jednym z pierwszych wpisów wspominałam o Mleczarni, gdzie narodził się pomysł bloga. Dzisiaj oddamy należytą cześć tym miejscom, które są bliskie memu sercu i oczywiście żołądkowi :-)
#1. bezapelacyjny numer jeden BAMBINO Krucza 21
Bambino zaskakuje na każdym kroku. Wijąca się przed lokalem kolejka może odstraszyć, ale warto poczekać, żeby spróbować obiadu jak u mamy. Wystrój lokalu jest nowoczesny, klientela stanowi przekrój społeczeństwa - bywa tu każdy. Menu jest na tyle różnorodne, że każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście polecam zupy, naleśniki z warzywami, jak również schaboszczaka. Dla koneserów naleśniki z rabarbarem.
#2. bezapelacyjnie numer jeden i 3/4 PRASOWY Marszałkowska 10/16
Prasowy słynie nie tylko z miedialnego szumu jaki towarzyszył mu przez ostatnie dwa lata. Legendarny bar zamknięty w 2011 roku, przejęty na jeden dzień przez działaczy prospołecznych przechodzi obecnie renesans. Od kwietnia działa prężnie w nowej odsłonie. Polecam zupy na tropikalne żary, lekko strawne naleśniki i pierogi. Gratką dla wielu będzie możliwość skosztowania oranżady :-) Niezmiernnym plusem jest ogródek, gdzie można oprócz jedzenia rozkoszować się widokiem przechadzających się Warszawiaków. Ekipa Prasowego dba nie tylko o strawę dla ciała, ale również dla ducha organizując liczne imprezy.
http://blogroku.pl/2013/kategorie/blondynka-w-warszawie-,6f5,blog.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz