Manja


 Jak to się dzieje, że czasami wchodzimy gdzieś zapadamy się w miękkość kanapy i tracimy poczucie czasu. Może to nie tylko miejsce, ale człowiek z którym jesteśmy sprawia, że liczy się tylko tu i teraz, razem. Pewne spotkania sprawiają, że wychodząc czujemy się jak zawieszeni w przestrzeni, wyrwani z codzienności. Odkrywanie magii milczenia, rozumienia się bez słów, rozmowy... takie niebywałe jak na nasze pędzące czasy.
No dobrze, ale oprócz aury spotkania dwóch ciał niebieskich istotna również bywa przestrzeń pomiędzy.
Manja jest jak prezent, a może jak kobieta? Ukryta w zaułku z dala od miejskiego zgiełku. Skrywa barwne wnętrze, któremu koloryt nadają rękodzielnicze meble [juicycolors.pl] oraz prace młodych artystów. Połączenie nowoczesności z naturalnym pięknem piwnicy sprawia, że czujemy się jak w domu. Manja w języku indyjskim oznacza "rozpieszczenie", a my czujemy się dopieszczeni przez Renatę i Sylwię.
Po przekroczeniu pokoju kontemplacyjnego wkraczamy do krainy matki natury. Entomolodzy mają tutaj namiastkę raju, a kobiety istny odlot.  





MANJA - lubimy zakręcenie
ul. Śniadeckich 17

Suflet czekoladowy podawany na ciepło rozpływa się w ustach.

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger