Cuda na kiju
Gorzki smak intensywnej pracy zna każdy. Spinasz się, żeby osiągnąć normę niczym przodownik pracy, ale pomału zaczynasz odczuwać swąd przegrzewających się styków, mózgownica paruje od nadmiaru nieludzkiego wysiłku, zaczynasz chodzisz po ścianach.... ale wisi nad tobą death line, więc przesz do przodu jak opętany. Nie kończysz na oddziale zamkniętym, ale przynajmniej kończycie przed czasem. Gloria i chwała rozbrzmiewa w uszach. Padłeś, ale jesteś z siebie dumny. Kiedy okaże się, że twój skromny wkład przyczynia się do rozwoju biegu zdarzeń, możesz odetchnąć z ulgą. A co najważniejsze możesz wyjść na miasto w poszukiwaniu uciech dla ciała i duszy.
Stópki me małe zamieszały i CUDA NA KIJU się ludzkim oczom ukazały.
A tam same dziwa, ciemne piwa, cienkie spodki, leżaki, zakamarki, dziury