Uciekające KURCZAKI
Ostatnio powróciliśmy do próby podjęcia tradycji organizowania spotkań w ramach wspólnych zmagań z materią naukową. Wiedząc, jak może być trudno nie poddawaliśmy się tak łatwo. Nie zniechęciła nas pogoda ani pora. Za pierwszym razem udaliśmy się do STREFY na kilka dni przed jej zamknięciem na dobre. Tym bardziej ulotność miejsc. Nie wysilając się zbytnio na następne miejsce spotkania wybraliśmy lokal po drugiej stronie. Padło na MAŁE PIWO, ale w związku z cieniem głodomora przenieśliśmy się do knajpy obok. Zapowiadała się kusząco KURCZAKI. Jak na kurę przystało ubrana w iście designerskie piórka, zapachy przekonywały o słuszności wyboru, ale nie może być tak ładnie i pięknie, jakby się człowiekowi na początku wydawało. Nagle okazało się, że na kurę to do godziny możemy poczekać. No peszek. Porcje zup i reszty są opłakane. Nie mówiąc już o palecie serwowanych dań. Z opresji uratowała mnie porcja (przedostatnia) pierogów. Jak ktoś głodny to zje wszystko, byle ciepłe i zapychające.
Komizm miejsca dopełnia fakt, że można zamówić sobie z pobliskiego OKIENKA belgijskie frytki i skonsumować je w Kurczakach. Tak dla urozmaicenia pobiegać między knajpami. Porcja słuszna, ale przecież nie o to chodzi.
Kurczaki Oleandrów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz