Święta krowa Patryka kocha guinnessa
zaczynam się powtarzać co nie jest dobre - staję się przewidywalna. do tego jestem łatwym celem, przy odrobinie wysiłku można mnie łatwo namierzyć. ale skoro pojmali kolekcjonera głów to mogę spokojnie zwiedzać ulubione miejsca. przyznaję miało być inaczej. miało być nowe miejsce, ale jakoś zabłądziliśmy i jak zwykle nogi zaprowadziły nas tam, gdzie same chciały czyli na HOŻĄ, gdzie jest nowa-stara KROWArzywa. nie dziwią kolejki, brak wolnego stolika, ale moja kreatywność nie zanika - byłam w stanie siedzieć przy barze na taboreciku dla dzieci. czego się nie robi, żeby usadowić cztery litery. nic mnie nie odstraszy kiedy w perspektywie mam zjedzenie CIECIOREXA.
krowi neon do kolekcji....
kontrasty architektury, które tak kocham w tym mieście. podziwiając kamienicę modliłam się, żeby jej nie zburzyli i nie zastąpili jakimś maszkaronem, bo tego moje słabe serducho nie wytrzyma.
ostatnio zbierałam drzwi teraz pora na syrenki...
ale najważniejsze co się dzisiaj wydarzyło to...
ZAKOCHAŁAM SIĘ/ FALL IN LOVE IN GUINNESS & IRISH PUB
tyle w temacie
świętowanie Patryka z lekkim poślizgiem uważam za zaliczone
za rok zielone piwo
a na zakończenie
TAŃCZĄCA DONICZKA
i jak tu nie kochać życia