Kapcie Zygmunta - Mroza i widmo klątwy
Mój pies postanowił mi przypomnieć, że w życiu istnieją pewne priorytety i nadrabianie ostatniej części Parabellum Mroza ni jak się ma do jej osoby. Czytaniu, a raczej notorycznych prób czytania, przerywał sadzany na tom szczur - obecny ulubieniec Gai z którym zasypia, jak widać poniżej.
KAPCIE ZYGMUNTA spełniły swoje zadanie przykuły moją uwagę. pofatygowałam się. przeczytałam i zaśmiałam. Dzisiaj z racji ostatniego dnia szkolenia poszłyśmy na łatwiznę i zawitałyśmy znowu w ZAPIECKU. Tym razem na stół zdominowały PIEROGI. Nadal padło stwierdzenie BIEDRONKOWE SĄ LEPSZE. Nie, mamusia robi najlepsze... A ja szczerze powiem, że zamówiłam z łososiem, a sera camembert nie poczułam. A potem mi się odbijało przez połowę szkolenia i zaczęłam się obawiać, że klątwa zapiecka powróci.
Najważniejsze :-) udało się na sam koniec wybrać z Blairczyta na lody włoskie, ale z braku czasu i w pośpiechu nie mogłyśmy wybrać się tam gdzie są sprawdzone i najlepsze i tutaj jednogłośnie padło BLEEEE to smakuje jak produkt czekoladopodobny... kto pamięta tamte czasy ma wyobrażenie co przeżywałyśmy. Byłam rozczarowana, a do tego jeszcze wafel był przystary. Było mi smutno i obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pójdę do niesprawdzonych miejsc (jeśli chodzi o lody). Zatęskniłam za wrocławskimi... oj tęskno mi, oj tęskno... coś z tą tęsknotą trzeba zrobić...
A na koniec próba uchwycenia Gai i trylogii Parabellum. Śmieję się, że w moim przypadku bardzo istotne jest od czego zaczęłam serie autorstwa Remigiusza Mroza. Urzekł mnie, jestem kupiona. Uwielbiam literaturę osadzoną w czasach II Wojny Światowej. Nie mogę się oderwać od losów bohaterów, śledzę je z zapartym tchem i chcę jeszcze i jeszcze... Jeśli mam podejście do lektury jak do narkotyku to chyba najlepsza rekomendacja. <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz