dziecko ciemni



Jeśli miałabym opisać swoje dzieciństwo słowem kluczem byłaby fotografia. Najbardziej z tego okresu zapadły mi w pamięć godziny spędzane z mamą w ciemni. Frajda dziecka odkrywającego magię kuwet :-) to niezapomniane uczucie kiedy pojawia się obraz na papierze.... tego się nie zapomina... to jak motyle w brzuchu przy zakochaniu... tą samą frajdę mam przy pisaniu i malowaniu... a jednak fotografia przesiąknęła mnie do szpiku kości. Nie żałuję, że nie zajęłam się nią zawodowo, bo kocham swoją pracę, ale to nie oznacza, że fotografia zniknęła z mojego życia. Nieustannie mi towarzyszy, czasem dopomina się o swoją obecność. Patrzę na świat innym okiem, dostrzegam coś co inni mijają z pośpiechem... piękną umiejętność wszczepiła we mnie mateczka. Chociaż dorastanie z fotografem zawodowcem nie jest proste ;-) 



W związku z tym, że czasem odczuwam niepokojące ssanie twórcze zapisuję się na dziwnej treści warsztaty, kursy doszkalające :-) dzięki nim spotykam wspaniałych ludzi i moje życie nabiera piękniejszych barw. A przez ludzi do ludzi. 
O Katarzynie Kowalskiej już pisałam nie raz. I pewnie przy okazji kolejnych jej wernisażach będę znów pisać, ale tym razem nie o niej, ale za jej sprawą wybrałam się na dwa wernisaże fotograficzne.
Obydwie dotyczyły technik szlachetnych, a jednak z innym rozmachem, wyczuciem smaku podeszły do zagadnienia. 



Osobiście jednak wolę kameralne zacisze Galerii koło ZPAFu niż natłok pseudointelektualistów w dobrze wystylizowanych kreacjach. Poza tym rozmowa do zamknięcia galerii to coś za czym tęsknię. Obcowanie z ludźmi sztuki to najpiękniejsze doznanie, które trzeba przeżyć. Tylko już nie te latka, jeśli chodzi o toczenie dysput na stojąco ;-) 




Polecam śledzenie artystów małych i wielkich formatów i doświadczania obcowania ze światem sztuki, który wzbogaca. 


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hej , hej - Pamietam Cie.
Trzeba bylo podejsc do Waclawa po zdjecie.




Fajny wpis :)



Pozdrawiam

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger