Niekończąca się opowieść, czyli co blondynka nawywijała
Niekończąca się opowieść, czyli jak blondynka oszalała :-D i postanowiła zrobić sobie warkoczyki.
Tak wygląda blondynka przed...
Tak, tak... dobrze czytacie.
Ale może zacznijmy od początku.
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze w stolicy na Placu Defilad stały blaszane budki, gdzie można było zaopatrzyć się w wiele rozmaitości pewna blondynka z silną determinacją przełamała się i udała się do jednego z lokali, gdzie urocza afroamerykanka (poprawność polityczna wskazana) zaplatała warkoczyki.
Już miałam zadać pytanie, kiedy zza rogu nie wiadomo skąd pojawił się kolo - burknął na mnie - czego!
W panice omal uciekłam, ale tak bardzo chciałam mieć warkoczyki, że sparaliżowana stałam i słowa nie mogłam z siebie wydusić. Nie wiem jak, ale zuchwale, jak to zbuntowana nastolatka tylko potrafi, oznajmiłam, że chcę warkoczyki i chcę dowiedzieć się ile zapłacę. Kolo mnie otaksował z góry na dół. I prychnął 1000 zł.
Odpłynęła ze mnie cała krew. Zbladłam. Podziękowałam. Mój smutek dorównywał stanowi emocjonalnemu Kłapouchego, kiedy gubi swój ogon.
Wróciłam do domu. Z mamą miałam umowę, że dowiem się jaki jest koszt, zarobię na warkoczyki, a jak mi zabraknie to mi dołoży.
Nadal uważam, że nie ma przypadków w życiu :-D Mam to szczęście, że wykonuję zawód, który pozwala mi na kontakt z bardzo młodymi i utalentowanymi ludźmi jednym z nich jest Agnieszka, która właśnie rusza ze swoją działalnością.
Nosiłam się z tym pomysłem od jakiegoś roku. Jeśli mam być szczera nie planowałam tego na teraz, ale to wyjątkowy dla mnie czas. Pewnie w innych okolicznościach zrobiłabym to w wakacji, ale czasem lubię zrobić coś "szalonego".
A czasem, jak mówiła pewna znakomita pisarka... muszę coś zrobić z włosami.
Dlaczego niekończąca się opowieść?
Agnieszka pobiła ze mną rekord!!!
Plotła warkoczyki przez ponad 10 godzin. Za co należy jej się medal, pokłony za wytrzymałość i hart ducha.
Obejrzałyśmy cztery filmy, przegadałyśmy godziny, opróżniłyśmy hektolitry kawy i herbaty.
Efekt jest oszałamiający.
Mnie jeszcze lekko "boli", tudzież swędzi przy nasadzie głowa, ponieważ skóra nie przyzwyczaiła się do ciężaru jaki musi dźwigać, ale jest mega zajefajnie :-D o czym możecie się przekonać oglądając zdjęcia poniżej.
"Marzenie" o warkoczykach zrealizowane teraz czas na kolejne ;-) o czym wkrótce.
Gorąco polecam zaglądanie na stronę Agnieszki. Ma doświadczenie, wie co robi :-) Specjalizuje się w dredach, dredo-lokach oraz warkoczykach.
https://www.facebook.com/nozycoreka/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz