Mysia robi PiwPaw z Aioli
Będę to powtarzać do znudzenia - nie ma w życiu przypadków. Niektórych ludzi masz po prostu spotkać. Z nią w ciemno pojadę nawet na koniec świata. Dla niej budzik nastawiam w wakacje, nieprzytomna po OFFie zwlekam się z łóżka. Połączyła nas Portugalia, miłość do sztuki, podróży i piwa. Czego więcej potrzeba do szczęścia?
Śniadania w AIOLI. Z ręką na sercu omijam szerokim łukiem, bo to takie hipsterskie ;-) A tu się okazuje głuptasie, że wiele straciłaś. Zamawiasz dowolną kawę i od 9.00 do 12.00 masz śniadanie za złotówkę. A jakie to śniadanie - obłędne.
Zdecydowałam się na SCHAKSCHUKA i oniemiałam z każdym kolejnym kęsem.
Sos pomidorowy na bazie włoskich pomidorów Pelati, jajka,
ciecierzyca, dynia pieczona, cebula czerwona, feta, nać
pietruszki, granat.
Powyżej BREKKIE pizza - równie apetyczna.
Kogo jak kogo, ale mnie długo nie trzeba namawiać, jeśli chodzi o wystawy czy wernisaże. Świat sztuki jest mi bliski od końca podstawówki i tak już pozostało. Zawsze ciągnęło mnie do tego świata. Tym razem padło na Galerię Leica i wystawę prac Alexa Webbera.
A tutaj najlepszy historyk sztuki, przewodnik oraz smakosz piwa ever - czyli Janinka kontemplująca sztukę. Jak zasiadłyśmy na kanapie tak nie mogłyśmy wstać. Zaczęło się od wymiany myśli dotyczących fotografii, po snucie rozważać o kolejnych podróżach, wspomnieniach wspólnych wypadów, aż naszła nas ochota na piwo ;-)
Jeśli piwo to craft, jeśli craft to PiwPaw na Chmielnej - dla mnie nowa odsłona. Wcześniej chadzałam tylko na Mazowiecką, a tu proszę jaka miła niespodzianka. Kapslowe ściany mnie urzekły nie mogłam oczu oderwać. A rozpoznawanie piw to niezła zabawa. Ilość kranów przyprawia o zawrót głowy. Pan uprzejmie do trzech razy próbował trafić w mój gust piwny - udało się ;-) za pierwszym razem, ale co popróbowałam to moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz