z kamerą wśród blogerów


Postanowiłam zrobić coś szalonego w swoim życiu, a to pierwszy raz pomyślicie. Tym razem to coś grubego. Nie wiem, gdzie, ale wyskoczyło mi, że jest coś takiego jak BLOGOWIGILIA. Udało się, zapisałam się, a potem kumpela mi podrzuca temat. 
- A ja już zapisana - cieszę się, nie wiedzieć czemu. Chyba na samą myśl, że mogę poznać tych wszystkich ludzi.
- Słuchaj wszystko pięknie, tylko... 
No i powiedziała jak może być. Miałam to, gdzieś z tyłu głowy, ale postanowiłam mimo wszystko pójść. 
Wychodzę z założenia, że sama wyrobię sobie zdanie. 

I
Świeć się jak milion dolców... 


Impreza zamknięta, wchodzą tylko ludziki z listy - przez sekundę możesz poczuć się jak VIP. Obeszłam wszystkie stoiska i moim celem stał się bar. Zaopatrzyłam się w piwo i nie wiedząc, co ze sobą począć przycupnęłam na schodach. I tak pewnie mogłabym spędzić całą imprezę sącząc piwo za piwem, no żałosne. Kumpela miała racja, jeśli nie przyjdziesz z kimś to właśnie tak się kończy, najgorszy scenariusz z możliwych. Widziałam kilka takich zbłąkanych duszyczek obijających się od barierki do barierki. To jest chyba najsłabszy punkt całej imprezy, bo sama idea mnie zachwyca. Zorganizowanie przestrzeni dla ludzi, którzy robią podobne rzeczy. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie może to się tak skończyć.  Może i mój blog nie ma milionowych odsłon, ale przecież to ja. Ja coś mogę z tym zrobić. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, bo jeszcze chwila i nawiałabym, gdzie pieprz rośnie. 

Mogłabym przesiedzieć na tych schodach imprezę do końca piwa i wyjść, ale postanowiłam, że raz się żyje. 
Z mojego punktu obserwacyjnego miałam idealny widok na znaczną większość ludzi, krążących jak drapieżniki po safarii taksujących pozostałych na tym lekkim targowisku blogerskiej próżności... wszyscy piękni, młodzi, rozpoznawalni. 

Postanowiłam zebrać się w sobie i z nią porozmawiać, bo uważam, że Natalia Trybus prowadząca Pink Candy robi coś wspaniałego - rozmawia z ludźmi o seksie i wszystkim z nim związanym. Jej przygoda zaczęła się dość nietypowo, ale ja uwielbiam takie historie. Nie mogła znaleźć pracy, zatrudnili ją w sex shopie. Postanowiła podzielić się swoją wiedzą. Mąż podpowiedział i tak ruszyła akcja z kanałem na youtubie. Teraz poszerzyła swoje kompetencje i jest edukatorem seksualnym, ale przede wszystkim jest przesympatycznym, ciepłym człowiekiem. 

Seks to jedna z najpiękniejszych sfer naszego życia, a ona opowiada o nim jak nikt przed nią. Śmieję się, że jest taką Wisłocką XXI wieku. Obyś nigdy nie zwątpiła w to, co robisz. 


Po naszej rozmowie już zamierzałam wychodzić, ale wpadliśmy na siebie... tak, tak poznałam twórcę Szarego Burka, czyli Łukasz, który ma słabość do obfotografowywania opuszczonych budynków. To są dwie duszyczki, które uratowały mój wieczór. Łukasz dał się namówić na dekorowanie gwiazdy betlejemskiej - to był fajny akcent na zakończenie.


Wielki szacun dla ludzi, którzy zadbali o catering - sami uczestnicy przygotowali jedzenie. 
Zniknęło dość szybko.


Wspomniane stanowisko ds. dekoracji gwiazd. 






Czy wybiorę się na następną edycję? Nie mam zielonego pojęcia, co będzie za rok. Byłam, zobaczyłam i poznałam fajnych ludzi i to się liczy najbardziej. 

Poniżej znajdziecie linki do moich duszyczek.  

https://www.youtube.com/watch?v=cCJiKTf2nsE
http://szaryburek.blox.pl/














Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger