trzy mosty w Wyszkowie
Od jakiegoś czasu chodzi za mną myśl wokół oczekiwań. Rodzice mają je wobec nas, często bywają wygórowane
i oderwane od rzeczywistości, a stopień ich zróżnicowania w znacznej mierze jest zależny od wieku. Później my mamy je wobec siebie, tego jak ma wyglądać nasze życie, praca, partner, kończąc na przyziemnych sprawach.
i oderwane od rzeczywistości, a stopień ich zróżnicowania w znacznej mierze jest zależny od wieku. Później my mamy je wobec siebie, tego jak ma wyglądać nasze życie, praca, partner, kończąc na przyziemnych sprawach.
Moja roczna przygoda z Wyszkowem, który ma trzy mosty, na marginesie Warszawa ma dziewięć,
a Wrocław sto (to akurat pamiętam, dzięki browarowi - cała ja) - dobiega końca. Oczekiwania związane z tym miejscem były początkowo spore, bo przyjechałam tu w określonym celu i wydawało mi się oczywistą oczywistością, że będzie tak jak sobie zakładam. Życie pięknie potrafi pokazać, jak to człowiek może być w błędzie. W miarę szybko, chociaż jeszcze się łudziłam, doszło do organoleptycznej weryfikacji owych oczekiwań, które w ostateczności osiągnęły niespotykany jak na mnie poziom Morza Martwego.
a Wrocław sto (to akurat pamiętam, dzięki browarowi - cała ja) - dobiega końca. Oczekiwania związane z tym miejscem były początkowo spore, bo przyjechałam tu w określonym celu i wydawało mi się oczywistą oczywistością, że będzie tak jak sobie zakładam. Życie pięknie potrafi pokazać, jak to człowiek może być w błędzie. W miarę szybko, chociaż jeszcze się łudziłam, doszło do organoleptycznej weryfikacji owych oczekiwań, które w ostateczności osiągnęły niespotykany jak na mnie poziom Morza Martwego.
Nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Dostanę to na czym najbardziej mi zależało, nie ważne jakim kosztem
i w jak wątłym stanie psychicznym będzie moja cząsteczka jestestwa, która się jeszcze we mnie kołacze. Zaliczam się, a raczej staram się zaliczać do osób, które widzą szklankę do połowy pełną.
Dzisiaj dowiedziałam się, że w Wyszkowie są trzy mosty i poznałam Mariolkę z którą zwiedzamy Wyszków, miasto jak się okazuje pełen niespodzianek czających się na każdym możliwym rogu, których za wiele nie ma.
Jednym z nich jest lekko odrapane, wyglądające w zimę obskurnie sanktuarium, które zmienia oblicze w wiosennej aurze niczym kobieta, kiedy się umaluje. Nie mam nic do naturalnego piękna drzemiącego w kobiecie, żeby nie było. Dzisiaj paradowałam w wersji no-make-up, nie wyspana, dajcie mi spokój i zaliczyłam podryw na stacji paliw od motocyklisty - więc raduj się serce moje,
a w sklepie usłyszałam, że jestem cudna, a jak faceci tego nie dostrzegają to są lamusy. Od razu człowiekowi milej się robi na serduszku i postanawia rezygnować z ton tapety... taaa, jasne ;-)
a w sklepie usłyszałam, że jestem cudna, a jak faceci tego nie dostrzegają to są lamusy. Od razu człowiekowi milej się robi na serduszku i postanawia rezygnować z ton tapety... taaa, jasne ;-)
A tak na serio sami zobaczcie jaki fajny mam plecak, a w Wyszkowie sanktuarium ma wyczesane w kosmos schody.
Zgodnie z Mariolką uznałyśmy, że idealne na ślubne zdjęcia ;-)
Jeszcze lepszą sprawą w wyszkowskiej rzeczywistości tak odmiennej od warszawskiej, jest fakt, że tuż za rogiem tego urokliwego zakątka znajduje się restauracja o wdzięcznej nazwie, nie zgadniecie, Wyszkowianka.
Sprzyjająca aura pogodowa pozwoliła nam na skorzystanie z drewnianej altany nadającej restauracji uroku. Menu jest nie przesadnie rozpasłe, więc nie stracicie godzin na dumaniu, co by tu zjeść. W głównej mierze oscyluje wokół polskiej tradycyjnej kuchni a'la obiad u mamy, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
I teraz najlepsze - serwis jest bardzo sprawny, obsługa przesympatyczna, a porcje - kochani - turlałam się przez pół dnia na tym wypasionym daniu. Do tego ceny takie jakich nie uraczysz człowieku w stolicy, która słynie
z minimalizmu porcji nieadekwatnego do wygórowanej ceny, nie wspominając o jakości spożywanej strawy, w co poniektórych przypadkach. A tu wszystko miło współgra. Jestem mile ukontentowana.
z minimalizmu porcji nieadekwatnego do wygórowanej ceny, nie wspominając o jakości spożywanej strawy, w co poniektórych przypadkach. A tu wszystko miło współgra. Jestem mile ukontentowana.
Zdecydowałyśmy się na schaboszczaki w różnych wariacjach i padłyśmy. Pokonała nas sztuka zacnego mięsa. Gdybyśmy wiedziały wcześniej, co nas czek, to pewnie na śniadanie zjadłybyśmy kiść małych marchewek i tak byłybyśmy pełne przez cały dzień ;-)
Jak zmierzyłam się już z daniem głównym pozostała mi kawa z lodami w środku...
Mariolka obstawiała zakłady, że nie dam rady...
stawka była wysoka... na szali warzyły się losy, honor i godność zacnego blogera.
A oto i ona - niepozorna, ale bardzo sympatyczna Wyszkowianka
Daszyńskiego 10
Wyszków
polecam każdemu kto będzie przejazdem
za taki obiad zapłaciłam tyle, co w stolicy zapłaciłabym za jeden talerz i to też w tych tańszych lokalach ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz