Wilczy głód
Robię się sentymentalna. Siedziałam dzisiaj na murku na placu Politechniki, promienie słoneczne grzały mi plecy, było mi dobrze, a ja wpatrywałam się w budynek, którego progi przekroczyłam cztery lata temu, co jak się później okazało, odmieniło moją ścieżkę zawodową.
Znalazłam ostatnio takie wdzięczne zdanie, które się we mnie wgryzło. Autorce zazdroszczę do najmłodszych lat umiejętności władania słowem. Ona jest Osiecką mojego pokolenia. Wiedza przychodzi do człowieka dokładnie wtedy, kiedy jest gotów ją przyswoić*. Czasami lubię myśleć, że jednak to było po coś. Może mam ostatnio w sobie potrzebę znajdowania sensu w tym, co się dzieje, a może już tak mam z wrześniem i jesienią, że wtedy dzieją się przełomowe rzeczy w moim życiu...
Lubię czasami nie mieć planu. Niby jakiś pomysł był, ale czasem lubię dać się ponieść i wtedy życie mnie najlepiej zaskakuje prowadząc właśnie tam, gdzie miało w planach zaprowadzić. Bez planu, bez spiny znaleźliśmy się na Wilczej. Znaczący afisz przykuł mój wzrok i już wiedziałam, że nawet jak zrobimy kółko po dzielni to i tak tam wrócimy. Na szczęście kółko ograniczyło się do pięciu kroków i cofnięcia się, tam gdzie mieliśmy od początku trafić.
Zamówiliśmy mieszankę lunchy w wersji wege i mięsnej. Ja skusiłam się na krem z buraków do tego klopsiki w sosie pomidorowym, które były wyborne. Rozkoszowałam się każdym kęsem. Kotlet towarzysza był niezły, ale jednak moje danie bardziej mi przypadło do serca. Poza tym niczym Sherlock rozgryzałam tajemniczy składnik kompotu. Musiałam poznać rozwiązanie.
Za dwudaniowy lunch zapłaciliśmy po 18 złotych, co jest rozsądną ceną, jak na warszawskie standardy. Obsługa przesympatyczna, serwis sprawny i szybki. Do tego kompot zagwozdka, czego chcieć więcej? Lodów naturalnych albo tajskich... a tak na serio, przeszliśmy pół miasta w poszukiwaniu słodkości, które by nas oczarowały - wiecie miłość od pierwszego wejrzenia do ciastka. Znam takie jedne, którym nie umiałabym się oprzeć, ale na moje szczęście są we Wrocławiu. Jak na złość nic nas nie powaliło na kolana, a poza tym ja i tak nie dałabym rady... a wciskać na siłę nie lubię.
Jeśli Wilczy Głód poszerzy swoje menu o czekoladową eksplozję rozkoszy kupili mnie całkiem.
A sam lokal chociaż nie jest duży, przepraszam jest dwupoziomowy (patrz zdjęcie powyżej - zrobione w "piwnicy"), to przestrzeń dobrze zagospodarowana i urządzona minimalistycznie, tak jak lubię. Jak się okazało działają już od pięciu lat, a ja do nich dopiero trafiłam, co jest przekomiczne, ale lepiej późno niż wcale ;-)
Wilczy głód zaspokojony ;-)
BYŁO WARTO
BYŁO WARTO
Powiem wam coś zabawnego, jeśli chodzi o moje sentymenty. Na Wilczej znajduje się hostel Emma od którego wszystko się zaczęło. Siedem lat temu za sprawą wywiadu z założycielami spółdzielni socjalnej Warszawa zaczęła się moja przygoda z tematem spółdzielczości.
Jakbym zatoczyła kółko ;-)
A tu brama do squotu, gdzie znajduje się JADŁODZIELNIA - w lodówce można zostawić jedzenie.
Temu facetowi pozwalam zabrać się do takich miejsc - żadnemu innemu nie pozwalam ciągać się po ciemnych zaułkach warszawskich kamienic.
A tam takie cudeńka :-D
Nigdy nie zapomnę jak od Maćka, zresztą fantastycznego człowieka, który kończył ze mną studia, a ja go poznałam dopiero o ironio na warsztatach, usłyszałam "długo nie popracujesz w.... z takim podejściem...". Od tamtego czasu minęły cztery lata, nic nie wskazuje, żebym miała zmieniać fach ;-) Jak mi mówią, że się nie da to, jak mówię: ok może systemowo się nie da, ale to nie oznacza, że nie mogę po swojemu, co zresztą robię. Anja Rubik zamieszała
i niech miesza dalej, bo dzięki swojej pozycji może zrobić wiele, a takie żuczki jak ja mogą to wykorzystywać
i pokazywać komu trzeba. Kupujcie, czytajcie, polecajcie, bo warto - seks jest nieodłącznym elementem naszego życia. I fajnie jak mamy fajny seks, jak mamy z kim o nim rozmawiać, a przede wszystkim mamy wiedzę.
Wilczy Głód ul. Wilcza 29A
29 albo 30 września jest święto ulicy Wilczej ;-D
cytat autorstwa Nosowskiej, A ja żem jej powiedziała, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz